Mieliśmy iść na Bystrą w śniegu po pas, ale stwierdziliśmy, że na duperele nie będziemy tracili czasu i w hardcorowej pogodzie chcieliśmy zrobić trzy dni wyrypy. Trzech dni wolnego nie było więc zrobilismy bardzo lajtowo i ZTGMowo Trzydniowiański Wierch przy słonecznej pogodzie. Wyjechaliśmy po 7 rano więc w Chochołowskiej bylismy dopiero 9:30. Najpierw nudne podejście do odbicia na Trzydniowiański, przerwa w lesie po 10 minutach na odciążenie plecaków i zaczynamy bardziej strome podejście. Po wyjściu z lasu poprawiają się nastroje, widokisą przednie, a słońce grzeje tak, że idziemy w podkoszulkach.
Przed nami widać dwóch turystów którzy są już na szczycie i idą dalej na Starego Robota. My rezygnujemy i opróżniamy butle z tlenem, wszak to blisko 1800 m n.p.m.! Opalamy się tak około godziny, ja jeszcze przebiegam się na pobliską kopę i sprawdzam czy śnieg nadaje się do dupozjazdów – nie nadaje się. Schodzimy grzecznie w stronę schroniska i idziemy na kolejne piweczka. Ze schronu wychodzimy po 17 i zaczynamy najnudniejsze zejście świata, po dwóch godzinach marszu w ciemnościach przez las dochodzimy do parkingu i orientujemy się, że ledwo zdązyliśmy na ostatniego busa bo cała reszta jeździ w sezonie albo dni parzyste… czemu tego nie sprawdziliśmy od razu? W każdym razie bus przyjechał i różnymi środkami lokomocji doturlaliśmy się w towarzystwie męczących nawalonych górali do Krakowa.
Dodaj komentarz