15 godzin akcji górskiej, 20 godzin łącznie z przejazdem, wschód, szczytowanie, piękne widoki, błądzenie w ciemnościach i skrajne wyczerpanie. Mam nadzieję, że przynajmniej częściowo uda mi się opisać odczucia jaka nam towarzyszyły we wtorek. Zaczęło się standardowo, zadzwonił budzik oznaczający wybicie 3:00. Zwlekamy się z łóżka, lekkie śniadanie, kawa i w niezniszczalnym Bravo obieramy kurs do Tatrzańskiej Polanki. Na zakopiańskich serpentynach jedzie przed nami jakiś wielki dziwoląg białym zdezelowanym busem obklejonym napisami JAHWE, CZŁOWIEK – NIEWIASTA, SZATAN=ZŁO itp. przerażające co ludzie mają pod kopułą! Dojeżdżamy na miejsce i kierujemy się dobrze znanym zielonym szlakiem w stronę Śląskiego Domu. Przed wejściem do lasu mamy przyjemność podziwiać wschód słońca nad Słowacją i Tatrami Niżnymi, jest pięknie! Jest rześko więc idzie się dobrze, dobrym tempem, pierwsze lody i śniegi zaczynają się w lesie, ale jakaś konkretniejsza warstwa przykrywająca kamienie zaczyna się dopiero przy Wielickim Stawie. Zakładamy raki i przy tabliczce, zakazującej wstępu mijają nas dwaj towarzysze z TANAPu i pozdrawiają przyjaznym „Ahoj”. Puszczamy ich przodem i mamy tylko nadzieję, że nie chcą iść tam gdzie my. Bawimy się trochę w ciuciu babkę i kiedy filance chowają się za zakręt albo wzniesienie my idziemy, kiedy nas obserwują udajemy, że robimy zdjęcia i zaraz wracamy. W końcu odbili w stronę Wielkiej Granackiej Turni, a my możemy przyspieszyć, na wysokości mniej więcej Granatowego Kotła widzimy, że wracają więc przyspieszamy jeszcze bardziej. Okazuje się, że TANAPowcy wracają do schronu więc rozsiadamy się pod Suchą Kopą Wielicką i opalamy chwilę w słońcu. Wszystkie chmury wiszą nisko nad Słowacją więc widoki mamy jak z bajki, wiatru praktycznie zero, czasami czuć tylko lekkie podmuchy halnego. Zbieramy się i idziemy dalej. Trzeba się trochę pomęczyć bo doszliśmy do większego zrębu i za bardzo zboczyliśmy ze szlaku, na szczęście widać, że ktoś wczoraj lub przedwczoraj szedł już tą trasą i jest gdzie nogi stawiać. Dochodzimy do Długiego Stawu i ubieramy stuptuty (czemu tego nie zrobiliśmy wcześniej?). Bez zbędnego marnowania czasu idziemy dalej, niestety wysokość robi swoje i Wielickim Kotle musieliśmy znaleźć dogodne miejsce do podpięcia tlenu.
Gerlach i ZTGM
(więcej…)
Read Full Post »